Maszynowy funk, czyli roboty kontratakują

Electro, styl traktowany jako brakujące ogniwo między hip hopem, a techno, nigdy nie zdobył popularności swoich "kuzynów". Mimo to urok robocich wokaliz, komputerowych melodii i syntetycznego rytmu infekuje kolejne generacje muzyków i klubowiczów.


Gatunek ten jest istotnie mocno spokrewniony z hip hopem, jednak ma ewidentnie "teutoński" początek: Kraftwerk. Chociaż za pierwszy numer electro uznaje się "Planet Rock" (1982) jednego z ojców hip hopu - Afriki Bambaaty, to od strony muzycznej był on po prostu połączeniem dwóch nagrań Kraftwerku: "Trans-Europa Express" i "Numbers", a sam Bambaataa szybko zrezygnował z syntetycznych brzmień, powracając do tradycyjnego rapu. Wydawane od połowy lat 70. ubiegłego stulecia płyty formacji z Düsseldorfu stworzyły wzorzec o trwałości innego niemieckiego wynalazku pochodzącego z dokładnie tego samego okresu - Mercedesa W-123. W ciągu kolejnych dwóch dekad wielu twórców electro (np. brytyjski Komputer) kopiowało styl Kraftwerku z wszystkimi jego atrybutami, niemniej w większości przypadków Niemcy nadali gatunkowi tylko stylistyczne ramy i pierwszy, zasadniczy impuls. W początkach lat 80. electro rozwijało się głównie w USA, a jego autorzy, którzy zwykle tak jak Bambaataa, mieli hip-hopowe korzenie, sztywność "białego" rytmu uelastycznili kosmicznym funkiem Parliament/Funkadelic (Mantronix, The Egyptian Lover, Newcleus, The Jonzun Crew).

Electrotechnika

Chyba jedynym znaczącym białym twórcą pierwszej fali amerykańskiego electro był nowojorczyk Man Parrish, autor jednego z nielicznych wielkich hitów gatunku "Hip-Hop Be Bop (Don't Stop)". Wyjątek o innym charakterze wśród producentów klasycznego electro stanowi Juan Atkins. Jako członek formacji Cybotron był on autorem kilku najlepszych produkcji pierwszej fali gatunku ("Alleys of Your Mind," "Enter" i "Clear"), a po rozstaniu z zespołem jego styl zaczął ewoluować i... tak powstało techno. I chociaż pochodzący z Detroit styl przybierał w kolejnych latach różne postacie, o jego korzeniach nie zapomniano, miłość do electro odkrywało i nadal odkrywa w sobie wielu twórców techno.

Falstart

Jednak w połowie lat 80. gatunek praktycznie zniknął. Hip-hop wkrótce zmienił swoje oblicze, zamiast przepuszczanego przez vocodery, "robociego" śpiewu (jeden z bardziej charakterystycznych elementów electro), został zdominowany przez rap, a syntetyczne podkłady zostały wyparte przez sampling i skrecze. Na dobrą sprawę w popkulturze zawitał na krótko raczej dzięki bardzo pokazowemu breakdance'owi, niż samej muzyce, a nagraniem electro, które osiągnęło największy komercyjny sukces, był "Rockit" Herbie Hancocka, jazzowego pianisty, dla którego taka muzyka stanowiła jedynie chwilowy wybryk.

Electrotechnika

Ale zapaść electro była - stwierdzając obrazowo - śmiercią kliniczną, reanimacji truchła podjęli się producenci techno - potomka zelektryfikowanego funku, wracając do porzuconych przez hip hop korzeni własnego stylu. Przykładem mogą być pionierzy brytyjskiej "nowej" elektroniki - artyści związani z Warp Records, ale przede wszystkim twórcy z kolebki techno: Detroit. Juan Atkins zaczynał od electro, a jego następcy do tego nurtu powrócili. Od początku lat 90. do takich brzmień i rytmów cofnęli się np. Underground Resistance (po odejściu Jeffa Millsa i Roberta Hooda), Aux88, Drexciya, Ectomorph czy Dopplereffect, ale był to zwrot twórczy, dzięki któremu retro-dźwięki ponownie stały się futurystyczne i "nieziemskie".

Więcej basu!

Poza mroczną, abstrakcyjną fuzją techno i electro, w Detroit rozwijał się jeszcze jeden "mutant" mocno powiązany z electro-funkiem - tzw. bass music, będący pochodną freestyle (pochodzący z Miami melanż hip hopu, electro, wczesnego house'u i r&b) oraz nowoczesnego electro z Detroit. Styl ten, zgodnie z nazwą, oparty na mocnym basie i często niewybrednym przekazie słownym, przewijał się przez całą ubiegłą dekadę, by pod jej koniec ulec zdecydowanym wpływom techno, rodząc kolejną, mniej komercyjną hybrydę - techno-bass (np. DJ Assault, DJ Bone, Aux 88, DJ Di'jital, Octave One). Ta stylistyka jest obecnie w Detroit równie popularna, co "czyste" techno.

Powrót do źródeł

W Europie prawdziwy renesans robotów, vocoderów, basu z Miami itp. elektro-akcesoriów nastąpił ok. 1995 roku. Jego dobrym przykładem jest "odkrycie" pionierów techno-bassu, duetu Dynamix II z Miami, przez wytwórnię znanego brytyjskiego eksperymentatora Richarda Jamesa - Rephlex. Wprawdzie fala intensywnej popularności odkurzonego stylu w klubach nie trwała zbyt długo, ale tym razem electro nie odeszło do lamusa, jako sympatyczne, choć jednak retro-granie, ale pozostało, jako gatunek ciągle rozwijany. Współczesne electro czasami już tylko w minimalnym stopniu przypomina swoje korzenie sprzed 20. lat. Nic dziwnego, jego uzdatnianiem zajęli się jedni spośród najbardziej postępowych techno-kreatorów, np. Luke Slater, Autechre czy ľ-Ziq. Obok electro-produkcji tworzonych przez twórców techno czy breakbeatu na boku swojej głównej działalności, istnieją też wykonawcy całkowicie zorientowani na "electryczne" granie. Pośród nich największą popularność zdobyły formacje skupione wokół brytyjskiej wytwórni Breakin', choć wspomnieć też można Skam Rec., Clear, szwedzki Dot, czy niemieckie Music Aus Strom i Pharma

Niby go nie ma, a jednak co rusz pojawia się gdzieś znienacka... Fenomen electro leży chyba w tym, że styl ten nigdy nie miał okazji rozwinąć się w pełni (czytaj: nie został wyeksploatowany), a jego powaby nie wzbudzają zainteresowania showbiznesu i dużych wytwórni - bo jak tu promować kosmitów i grające maszyny...? Żarty żartami, ale ważne jest to, iż electro zachowuje swą niezwykłą aurę i wciąż elektryzuje zautomatyzowaną funkowością...

marcin bogacz

Copyright Clubber / bogacz.pl