Punky techno party

Co ma wspólnego punk rock i nowoczesna muzyka taneczna? Wydawać by się mogło, że nic. W końcu house jest dzieckiem (bękartem?) disco, trance sporo zawdzięcza rockowi psychodelicznemu, zaś różne produkcje oparte na połamanych rytmach wywodzą się m. in. z funku, czy nawet jazzu. Wszystkie te style były opluwane przez punk jako zbyt głupie, naiwne, zanadto skomplikowane, czy też po prostu jako - cytuję z pamięci - "zwietrzałe gówno". Tak samo było z debiutującymi w czasach punkowej rewolty, a mającymi bliskie związki z późniejszym techno/house'm - new romantic, synth-popem, czy euro-dance (euro disco). Punk olewał (czytaj: ignorował) syntezatory, automaty perkusyjne, itp. a jedynym elektronicznym akcesorium szanującego się punk rockera był gitarowy fuzz.

A jednak dzisiejsza muzyka taneczna sporo zawdzięcza scenie punk/hardcore. Zacząłem się nad tym ostatnio zastanawiać pod wpływem kilku impulsów. Wystarczy spojrzeć na okładkę Techno Party nr 11. Zdjęcie, które zamieściliśmy zostało zrobione w londyńskim Brixton w bieżącym roku. Równie dobrze mogłoby ono pochodzić z tej samej okolicy, tyle że z punkowej imprezy mającej miejsce dokładnie dwadzieścia lat temu... Dwie pierwsze nazwy na rzeczonej okładce to Orbital i Moby. Zarówno "orbitalni" bracia Hartnoll, jak i Moby zaczynali jako zatwardziali punkowcy. Do tego w jednym z ostatnich numerów "Wax" król acid techno - Chris Liberator z rozrzewnieniem wspomina historię punku i jego wpływ na dzisiejszą taneczną elektronikę. Skoro tak, niżej podpisany również postanowił podzielić się swoimi uwagami na temat roli "trzyakordowej rewolucji" na nowoczesną - "trzypatternową" - scenę klubową.

Punk narodził się w drugiej połowie lat 70. w Wielkiej Brytanii. Zainspirowani takimi grupami zza Atlantyku, jak The New York Dolls, MC5, czy The Stooges Iggy Poppa oraz angielskim pub rockiem, pierwsi anty - gwiazdorzy punk rocka grali uproszczoną i hałaśliwą wersję rock'n'rolla. Co ciekawe, amerykańskie inspiracje Anglików (New York Dolls - wiadomo skąd, pozostałe dwie wymienione grupy działały w Detroit), wywodziły się z miejsc w których dekadę później narodziły się house i techno (brakuje tylko kogoś z Chicago)... Pierwsze grupy punkrockowe - The Sex Pistols, The Clash i The Damned, mimo pewnych różnic (z jednej strony anarchizm i nihilizm, z drugiej - lewicowe sympatie i chęć tworzenia alternatywy dla zastanej rzeczywistości), dały wzór licznym naśladowcom. Pomysł, że można wyjść na scenę i hałasować, nie umiejąc grać na żadnym instrumencie miał przełomowe znaczenie (charakterystyczne, że basistę Sex Pistols - Glena Matlocka, nieźle radzącego sobie z gitarą, zastąpił kompletny ignorant Sid Vicious i stał się on dla wielu pierwowzorem "prawdziwego punka"). Szybko zaczęły powstawać kolejne grupy - m. in. The Slits, Buzzcocks, Siouxie And The Banshees, U.K. Subs, Sham 69. Punk przerodził się w prawdziwy ruch, swoistą kontrkulturę. Amerykanie nie pozostawali w tyle - The Ramones, Television, czy Richard Hell mieli swój udział w kształtowaniu całej sceny. Niejaki Jello Biafra po wizycie w Londynie w 1978 roku powrócił do San Francisco, gdzie założył Dead Kennedys. Mieli oni znaczny wpływ na powstanie hardcore'u - szybszej i ostrzejszej odmiany punku (a przy tym rezygnującej z politykowania na rzecz bardziej osobistego podejścia). Tak, młodzieży wychowanej na acid techno trzeba przypomnieć, że hardcore nie powstał w epoce rave'ów. Dla autora niniejszego tekstu hardcore będzie zawsze kojarzył się w pierwszej kolejności z pierwotnym amerykańskim gitarowym core'm (Black Flag, Hüsker Dü, Adolescents, czy Bad Brains).

Punk rock pojawił się dość szybko także w naszym kraju, bowiem opór wobec państwa i narzuconych reguł mimo odmiennych realiów w połączeniu z ekspresyjną muzyką stanowił wystarczający magnes dla takich "pionierów" jak Walek Dzedzej Pank Bend, Deadlock, Tilt, Kryzys i KSU.

Wróćmy do Wielkiej Brytanii. Na przełomie lat 70. i 80. punk rock przestał być zjawiskiem względnie jednolitym. Jedni trzymali się pierwotnych idei grając punk bądź hardcore punk (Anti Nowhere League, G.B.H., Discharge, czy okryci złą sławą komercjalizacji punk rocka The Exploited), inni postawili na bardziej ideowe przesłanie i anarchistyczny wymiar punk rocka (Crass, Conflict, Subhumans), zaś jeszcze inni trzymając się "robotniczych korzeni ruchu" stworzyli scenę oi! i formacje skinheadzkie (The Bussines, The Violators, The 4 Skins). Istniało też sporo zespołów, które zignorowały jakiekolwiek moralizatorstwo i politykę i postawiły na dobrą zabawę (Peter & The Test Tube Babies, The Dickies). W tym okresie punk rock przybliżył się także do karaibskich rytmów. Punk i reggae były sobie bliskie, o czym świadczą choćby nagrania (zwłaszcza wczesne) Bad Brains, "Punky Reggae Party" Boba Marleya i mające miejsce równolegle z punkową eksplozją brytyjskie odrodzenie ska (The Specials, Selecter, The Beat). Kilkanaście lat później w tym samym miejscu (Londyn), ponownie karaibskie rytmy stanowiły bazę dla - podobnie jak ska - pozbawionej barier rasowych muzyki (mam na myśli dub i drum'n'bass).

Kolejna generacja muzyków była już na tyle odległa od pierwotnego punk rocka (czasami więcej było w niej funku niż punku - Pigbag, A Certain Ratio), że zaczęto określać ją mianem post-punku. Z czasem bardziej popularne stało się pojęcie nowa fala choć w końcu przyjęto, że post punk miał charakter bardziej nowatorski i artystyczny, zaś new wave bardziej popowy. Wiązało się to z odejściem od szablonu trzyakordowych, trzyminutowych numerów i poszukiwaniem nowych form wyrazu (taką drogę przeszli choćby Siouxie & The Banshees, a w Polsce Siekiera). Dwójka młodzieńców z Manchesteru zainspirowana koncertem Sex Pistols ("skoro oni mogą występować nie umiejąc grać, to my też spróbujmy") założyło Warsaw, potem przemianowane na Joy Division. Wkrótce zaistniało zjawisko zwane zimną falą i rockiem gotyckim (UK Decay, Southern Dead Cult, Bauhaus, The Cure - tak, ci chłopcy też...). Młodszym czytelnikom należy się też uwaga, że z Joy Division po samobójczej śmierci wokalisty Iana Curtisa powstał New Order, który z czasem zrezygnował z gitar i należy do pionierów europejskiej tanecznej elektroniki. Post punk "przeprosił się" z syntezatorami, co pozwoliło zaistnieć takim wykonawcom jak Alien Sex Fiend, The Normal, Killing Joke (ich basista - Youth, z czasem stał się jedną z najbardziej znaczących postaci psychedelic trance). Potem miały miejsce różne znaczące wydarzenia, ale pora skończyć z historią, bo TP to przecież pismo poświęcone techno, a nie przesterowanym gitarom i Naczelny może mnie wziąć "na dywanik" (może jednak nie, bo on też zaczynał jako punk!).

Co było charakterystyczne dla punkowej kontrkultury? Oczywiście stroje, czyli charakterystyczna "anty-moda" (skórzane kurtki, ćwieki, agrafki, fryzury). Ta jednak szybko przestała mieć znaczenie, kiedy punkowa brać zdała sobie sprawę, że już nie szokuje, a stanowi raczej atrakcję turystyczną, chodzące choinki. Wygląd miał w końcu być formą protestu, autoekspresji, wreszcie środkiem identyfikacji z podobnymi sobie. Gdy jednak biznes podchwycił charakterystyczne elementy punkowego "mundurku" i uczynił z nich modę, produkt, punk stał się mniej kolorowy i zrezygnował z licznych błyskotek (z wyjątkiem ortodoksów, których zdjęcia zaczęły trafiać na pocztówki). Przykładowo obuwie "sportowe" (tzw. cockneye), które popularność swoją zawdzięczają punkom i skinheadom, obecnie jest noszone przez nastolatki, nawet dla przedszkolaka można kupić solidne glany. Ciekawe kto za tym stoi? Na pewno nie ortopedzi.

Najważniejsze było jednak to, że punk nie był po prostu stylem muzycznym, czy modą. Punk to postawa wyrażająca się w ignorowaniu norm społecznych, zakazów, nakazów, mód, mediów i show bussinesu. To filozofia "zrób to sam" czyniąca artystę z każdego kto miał odpowiednią postawę, a nie wykształcenie i sponsorów.

Techno przejęło ten sposób myślenia wraz z duchem niezależności i surowością brzmienia. Tak, nawet z muzycznego punktu widzenia techno jest w pewnym stopniu spadkobiercą punkowej surowej energii, tyle że gitary zostały zastąpione elektroniką.

A niechęć punku do syntezatorów? Cóż, nie do końca jest to prawda, wystarczy przypomnieć, że środowisko to miało spory szacunek dla wczesnych produkcji takich pionierów elektroniki jak Suicide, czy Cabaret Voltaire, zaś przełożeniem czysto punkowej ekspresji z gitar na elektronikę były pierwsze albumy DAF czy Tubeway Army Gary'ego Numana.

Imprezy w różnych opuszczonych budynkach, czy sieć małych niezależnych wytwórni i klubów, to też "wynalazki" punkowej ery. Uliczne imprezy i happeningi mające być wyrazem niechęci wobec establishmentu i dominacji konsumpcji też nie zostały wynalezione przez organizatorów "Reclaim The Streets" czy podobnych akcji.

Ponadto wielu ludzi związanych z punk rockiem i jego mutacjami, z czasem dołączyło do grona pionierów tanecznej elektroniki. Malcolm McLaren, manager The Sex Pistols, uważający się za twórcę punk rocka, z czasem zaczął kombinować z samplingiem, hip-hopem i house'em, wydając szereg płyt, choć muzyk, czy wokalista z niego żaden. Johnny Rotten, wokalista Sex Pistols, w latach 80. powrócił do swojego prawdziwego nazwiska i jako John Lydon założył Public Image Limited. PIL był jedną z ważniejszych post punkowych formacji i po różnych mutacjach na ostatnich płytach całymi garściami czerpał z tanecznej stylistyki (choć początkowo szydził z niej w takich numerach jak "Death Disco", czy "Fodderstompf"). Lydon współpracował też w międzyczasie z Afriką Bambaatą. Związki punk rocka z hip-hopem są zresztą liczne. Wystarczy przypomnieć, że Beastie Boys startowali jako kapela hardcore'owa. A wracając do techno, lista artystów którzy zaczynali od punk rocka a obecnie grają "tanecznie zorientowaną elektronikę" jest spora. Oprócz wspomnianych już wcześniej wymienić można Andy Weatheralla, Westbama, Josha Winka, DJ Hella, Choci'ego, czy... Boya George'a. Cholera, nawet The Human League zaczynali grając "syntezatorowy punk" jako The Dead Daughters. A znana zapewne wszystkim Chumbawamba, zanim wydała ewidentnie taneczny album "Tubthumper" dla koncernu EMI, przez wiele lat pozostawała jedną z lepszych brytyjskich kapel anarcho-punk (plując na EMI - jako czołowych burżujów muzycznego biznesu - przy każdej możliwej okazji). Chyba najbardziej punkową (ideowo) formacją techno jest Underground Resistance, które od początku traktowało muzykę jako sposób przekazu całkowicie poza muzycznych treści.

W Polsce sytuacja przedstawia się podobnie. Robert Brylewski to jeden z pionierów polskiego punk rocka. Maken ma za sobą punkową przeszłość, obecne Fading Colours wywodzi się z post punkowej formacji Bruno Wątpliwy, podobnie jest z Gagarinem (Trumpets & Drums, Mesmerisa), który zaczynał w rzeszowskim No Smoking. A piszący te słowa był dawno temu DJ-em. Tyle, że grałem Siouxie & The Banshees, Sex Pistols, Crass, (starą) Chumbawambę i tym podobne rzeczy...

Fakt, że okres punk rockowej "rewolucji" różnił się jednak od mającej miejsce dekadę później euforii rave'ów i acid house'u. Punk stanowił opór i walkę z establishmentem. Rave i ecstasy były zaś poddaniem się, czy też ucieczką przed rzeczywistością. W końcu jednak nie twierdzę, że techno i house bezpośrednio i jednoznacznie wywodzą się z punk rocka. Po prostu style te są sobie bliższe, niż się to potocznie uznaje. A czy słyszeliście już od swoich rodziców, że techno to bezsensowny, prymitywny łomot? Z punk rockiem było tak samo...

Copyright bogacz.pl